Hej...
12 lutego 2012, 07:52
Hej :) Jestem Angelika, ale wszyscy mówią na mnie z jakiegoś niewyjaśnionego powodu Marcia. No tyle o mnie :)
Jest 7:56 gdy zaczęła pisać tą notkę. Rodzice siedzą w pokoju jedzą śniadanie, telewizor głosno gra, a moja papuga chcąc go przekrzyczeć drze się na cały dom. Pies chodzi po domu, pewnie zaraz wejdzie do mnie i mnie zdradzi, że nie śpię. Królik gryzie pręty w klatce, chyba chce mnie wyżucić z łóżka. Zawsze o 6 rano byłam już na nogach, a dzisiaj zbliża się 8 a ja jeszcze w łóżku. Tak, mam ferie i to mnie trochę usprawiedliwia, ale rodzice i tak się pewnie dziwią czemu nie wstaję. A ja po prostu nie mam na to nastroju, na zaczynanie nowego dnia. Wczoraj cały dzień był wspaniały - rano byłam ze znajomymi na bitwie na śnieżki (co z tego, że mamy 16 lat, powygłupiać się można :)), potem poszliśmy wszyscy do mnie do domu na ciepłą czekoladę. Po południu byłam umówiona z moim Mateuszem <3 :) I było pięknie - spacer po parku mimo mrozu, rozmowy, trochę wygłupów i pocałunków, potem kawiarnia i gorąca czekolada i ciastko :) M. odprowadził mnie do domu, pożegnaliśmy się i chciałam już wracać ale zobaczyłam moją przyjaciółkę, Kornelię. Nie spieszyłam się zanadto, byłam sama w domu, rodzice mieli rocznicę ślubu i wybyli z domu na całą nockę ;) Inaczej w życiu nie pozwoliliby mi tkwić na randce z M. do dwudziestej pierwszej a potem jeszcze szwędać się z Korni. Byłam sama jednak więc postanowiłam iść z nią. Szłyśmy gadałyśmy - jak to my. Ale w końcu poróżniła nas kwestia mojego chłopca - K. zarzuciła mi, że zapominam o przyjaciołach, że ostatnio spotykam się tylko z M. i raz na jakiś czas wyjdę z nią na spacer z psem, który trwa około 15 minut, bo Tajson, mój psiu, ma dyskopatię i zanim sie go wyleczy, nie może się zanadto ruszać. Pokłóciłyśmy się o to spędzanie czasu, wściekła wróciłam do domu, zrobilam to co miałam zrobić, i mimo wczesnej godziny bo dopiero 22 położyłam się spać. Gdy złość już mi minęła pomyślałam jednak, że K. miała rację - rzeczywiście ostatnio spędzam czas tylko z Matim, a z przyjaciółmi prwie wcale - to, że wczoraj byłam z nimi na śnieżkach to jest nasze pierwsze spotkanie w tym tygodniu. Co prawda z K. chodzę do klasy, ale to nie jest to samo... Poza tym M. też chodzi do naszej szkoły i można się łatwo domyślić, że to z nim spędzam większość przerw. I teraz czuję się kiepsko - zawsze, jak jeszcze nie miałam chłopaka, mówiłam sobie, że gdy już będę go miała, to znajdę złoty środek i, że znajdę czas i dla przyjaciół i dla ukochanego. Teraz widzę, ze jest to dość trudne, ale obiecałam sobie poprawę. Dzisiaj idę przeprosić K., potem zbieramy resztę paczki, i skoczymy sobie do kina, sklepu, czy chociażby na lepienie bałwana. A M. i ja jakoś ten dzień bez siebie wytrzymamy. Poza tym Mateusz na całe szczęście zrozumiał, że mam też przyjaciół - on również ostatnio swoich kolegów nieco zaniedbywał, i pewnie też gdzieś pójdą :) Teraz jest 8:11 jak to napisałam. Uciekam się szykować bo zaraz K. po mnie przyjdzie a ja bedę musiała iść w piżamie :)
Pozdrawiam was kochani :***
Dodaj komentarz